Autor Wiadomość
Mayah
PostWysłany: Czw 14:49, 01 Lut 2007    Temat postu:

Szczerze to po całej tej historii... spodziewałam sie ciekawszego zakończenia.
Chociaz kocham sagi, uwazam że zakończenie było przeciągane...
Cecylia
PostWysłany: Sob 18:49, 25 Lut 2006    Temat postu:

mi się końcówka strasznie nie podobała. tak jak sol na początku napisała: prawie wszyscy obciążenie przeszli na stronę dobra (z tych co żyli po TD to chyba tylko Solve się nie dał). no więc tak bardzo mi się to nie podobało, że powiedziałam charlotcie i zmorze żeby koniec sagi napisały po swojemu, bo ja kocham ich pomysłyWinkSmile
angelina
PostWysłany: Czw 17:45, 16 Lut 2006    Temat postu:

Tak, inne książki nie zrobiły na mnie TAKIEGO wrażenia, jak "Saga". Zazwyczaj wszelkie treści traktuję tylko jako wymysł autora, i tylko od niego zależy, czy to "dzieło" jest dobre, czy nadaje się na śmietnik. Choc ja osobiście uważam, że żadna książka nie zasługuje na wywalenie na wysypisko Very Happy
SagaSimon
PostWysłany: Nie 23:52, 12 Lut 2006    Temat postu:

Ja też sądze, ze tam jest duzo prawde. Moze nawet wiecej niz sami sie spodziewamy... Kurde i chyab za to dla nas SoLL jest taka wielka bo w nia wierzymy w jakis sposób...
angelina
PostWysłany: Nie 0:57, 12 Lut 2006    Temat postu:

Very Happy Tak mi się wydaje, że każdy z tomów "Sagi" ma w sobie odrobinę prawdy. Może nawet więcej niż odrobinę Very Happy Pewnie głupia jestem Twisted Evil
Villemo
PostWysłany: Sob 1:55, 11 Lut 2006    Temat postu:

Pomimo iz zdaje sobie sprawe z tego ze margit sandemo wszystko zmysliła i zreszta sama to powtarza to mimo wszystko jak opisuje soje niby spotkanie z linde-lou to juz sama nie wiem
opisuje to w taki sposob jakby to rzeczywiscie sie zdarzyło, jakby ja ktos zmusił do powiedzenia rzeczywistej historii... Jak myslicie??
Sol
PostWysłany: Sob 1:33, 11 Lut 2006    Temat postu:

Nie,nie jesteś głupia!Chociaż...może tak,ale ja wtedy tez Very HappyVery HappyVery Happy
Ja mimo wszystko tak naprawde to w to wierze...
A co "najgorsze" zaczynam powoli wierzyć w Czarnoksiężnika..
Może dlatego,że losy LL są w pewnym sensie połączone z Czarnoksiężnikiem.
W pewnym tomie Ludzie Lodu(a raczej ich duchy) miały kluczowe znaczenie dla akcji...
W każym razie moja wyobraźnia pozwala mi w to wszystko wierzyć...
SagaSimon
PostWysłany: Sob 0:36, 11 Lut 2006    Temat postu:

No z jednej strony masz racje, ale niby przeciez caly czas wiedzielimsy, ze to TYLKO ksiazka...
Ale jednak dla mnie bylo bardzo wazne to co pisala Margit, w sensie to jak zaczela pisac SoLL i ja wierze, ze to nie byla tylko wyobrazni, ale naprawde coś ja powołało do napisania SoLL...
Moze głupia jestem...
Sol
PostWysłany: Pią 22:49, 10 Lut 2006    Temat postu:

A dla mnie SoLL miała smutne zakończenie.
Cały 47 tom miał taki dziwny klimat...
Jak skończyłam tą część,to poprostu saidłam i zaczęłam ryczeć.Moze dlatego,że to był koniec,a moze dlatego,że poczułam sie oszukana.Okazało sie,że tak naprawde cały czas byliśmy okłamywani,omamiani.Wszystko okazało sie inne niż naprawde było.Cała ta walka,pomoc demonów,czarnych aniołow,miłość Lucyfera do Sagi,to wszystko miało drugie dno.
To był dla mnie cios...
angelina
PostWysłany: Pią 21:44, 10 Lut 2006    Temat postu:

W sumie masz rację, Villemo Smile I wcale nie będziemy się rzucać do gardła Wink Ale po części zgadzam się też z Sagą - pod koniec była już taka lekka szarpanina na zasadzie "co by tu jeszcze wymyślić", aż w końcu całość trochę za mało zaskakiwała. Może i to masowe przechodzenie na stronę dobra było właściwym krokiem, nie wiem, to zależy od gustu czytelnika. Ja osobiście wolę te smutne zakończenia Twisted Evil Jestem okropna, wiem. I mam serce z kamienia Very Happy
Villemo
PostWysłany: Czw 21:09, 09 Lut 2006    Temat postu:

A ja teraz powiem cos za co pewnie mi sie rzucicie do gardłaSmile Mnie sie podobało... Oczywiscie poczatek jest the best. Tu sie z wami zgadzam. Ale koncowka tez jest całkiem niezła. tzn. Saga napisała ze wszyscy byli zli i nagle zaczeli przechodzic na strone dobra. Wcale nie tak nagle. oni byli zamknieci. nTengel ich uwieził w jakiejs ciemnej pustce. Byli odizolowani. Nagle wkraczaja na jego wezwanie. I tu jest własnie rola Nataniela. On był samym zrodłem dobra. Mysle ze własnie na tym polegała jego rola. Nie tylko na pokonaniu Tengele złego( to oczywieste) ale takze chodziło o przeciagniecie na własna strone dotknietych. Dania im szansy dokonania wyboru, ktorej wczesniej ich pozbawiono. On nie był słaby (Nataniel). On był silny. Zupełnie inaczej niz Marco a jednak był od niego potezniejszy...

Jesli chodzi o sama koncowke to było tam pełno interesujacych i zabawnych watkow...Smile Choc uwazam ze moment pokonania Tengele w tej grocie mogłby byc opisany troszke inaczej. w koncu do tego zmierza te 46 tomow!!! Poza tym nie mam zadnych zastrzezeń i nie mam watpliwosci ze juz nigdy w zyciu nie przeczytam nic rownie dobrego!
angelina
PostWysłany: Śro 21:43, 08 Lut 2006    Temat postu:

Ten post wyżej od "Gościa" to byłam JA - Angelina. Zapomniałam się zalogować po raz drugi, bo jak to pisałam za pierwszym razem - internet mi się nagle wyłączył Wink
Gość
PostWysłany: Śro 21:39, 08 Lut 2006    Temat postu:

Teraz pewnie wydziwiam, ale mnie najbardziej podobała się pierwsza połowa "Sagi" Smile . Ta druga trochę za bardzo się rozwlokła. Poza tym bardzo przywiązałam się do tych wcześniejszych bohaterów. Wiem, że nadal tam byli, opiekowali się rodziną, czasem ukazywali; jednak to nie było to samo. Nie chcę przez to powiedzieć, że późniejsi bohaterowie byli nudni. Wręcz przeciwnie. Ale, jak wiadomo, sentyment to sentyment.
SagaSimon
PostWysłany: Wto 22:25, 20 Gru 2005    Temat postu:

Sol no właśnie. Ja w sumie spotkałam się z opiniami, że gdzieś od środka (no może bliżęj końca) za dużo było tam wymyslania, wprowadzania nowych religii itp. Ale mi się to podobało np. przygody młodej Benedtkty Smile I mnie to naprawde ciekawiło... ale fakt jest, że ostateczna walka najpierw była nie potrzebnie przedłużana ( nie mówie tu o górze demonów, bo to mnie ciekawiło), a potem za łatwo im szło. I fakt ja czekałam na jakieś bum! A tu co? Nawet jak Nataniel musiał się cofać do dzieciństwa Tengela myślałam, że znajdzie tam coś faktycznie wielkiego i walka bedzie trudna. A tu takie coś... No fakt dobrze, że Solve i Ci starci pozostali źli bo to już byłaby gruba przesada... Ale to jest prawda niby jest pełno wad, ale mimo to ją kochamy bo jako całość jest wielka i jako to co nam daje Smile
Sol
PostWysłany: Sob 20:58, 17 Gru 2005    Temat postu:

NO masz racje.W ogole jezeli chodzi o koncowke to bardzo mnie wkurzala.Szczerze mowiac bylam troche rozczarowana.Jakos...Taka genialna ksiazka to koncowka(a raczej 6 koncowych tomow)powinna zwalac z nog, a tu.........takie przciaganie,niektore rzeczy naprawde podchodzily pod banal i kicz...I ostatnia walka Nataniela z Tengelem tez jakos dziwna,malo efektowna...nie mowiac juz o tym co dzialo sie dalej(Lucyfer,itp.)Wiem ze sie czepiam ale teraz jak tak pisze to moglabym te wady wynajdywac w nieskonczonosc .Na szczescie jak czytam ksiazke to o tym zapominam.Nie zastanwiam sie nad tym.Bo kocham ta ksiazke!!:)No a wracajac jeszcze do kwestii przechodzenia zlych na dobra strone to faktycznie wkurzalo.Cale szczescie ze nie zrobili tak jeszcze z Solvem(tego bym nie przezyla:])i tymi najstarszymi(Ghil Okrutny,Zimowy Smutek,Kat,itd.....)Uff,ale sie nagadalam...

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group